delikatne uderzanie
choć z całej siły
łzawe rozedrganie
jęk w potrzasku zaciśniętych zębów
to tylko motyli lęk
w środku
tyle mocy skupienia na nim
wszystkimi zmysłami
tak go chronisz
jesteś śmieszna
nie wypowiem
nie wydostanie się ze mnie
nie zniknie razem z dźwiękiem słów
nie teraz
które to słowa
krzyk chyba
nie jeszcze nie zwariowałam
nie będę przecież krzyczeć
nie tutaj
boli serce
uspokój się
motyli lęk to tylko
nie trzepocz rękoma
jak motyl o szybę zamkniętego okna
motyli tylko lęk
przecież w swej pierwotnej istocie
motyl to ohydny tłusty robak
zgnieciony butem
zostawia obrzydliwą maź
motyle mam w brzuchu
raczej robaki w głowie
nie pieść się z nim
zabij i tyle
ale zabić motyla
to chore
nieludzkie
wszak motyl utożsamia piękno
filozofka od motyli
boli
muszę się skurczyć
schować w swój kokon
to motyli lęk tylko
zaraz zniknie
muszę jedynie otworzyć okno