[MOJA DUSZA JEST BARDZO KRWISTA…]

Moja Dusza jest bardzo krwista.

Patrząc na mnie, powiedziałbyś:
„Ta kobieta ma skórę białą i delikatną.
Dla takiej życie to puch i woń kwiatów,
nie zaś spracowane ręce,
namiętne żądze i szczera nienawiść”.
Ale moja Dusza jest bardzo krwista…
Ona jest bardziej ziemska niż ja!

Ja pragnę eteru, ona gliny.
Ja chronię swoją skórę przed zimnem i gorącem,
ona nigdy nie jest letnia.
Ona chce czuć wszystko i żyć,
ja… jestem taka nieżyciowa…

Burzy mi krew,
uderza nią do głowy
prosto z pulsującego jak żarzący się węgiel serca!
Czuję – dla niej.
Sama wolałabym nie czuć.
Wolałabym Być.

Jednak moja Dusza jest bardzo krwista.
Każdą kroplą krwi
próbuje wsączyć we mnie miłość do życia.

Nie daj się więc zwieść –
ta blada twarz to pozór,
który znika wraz z pierwszym rumieńcem uczuć.
Nie poznałbyś mnie wtedy!
Rzekłbyś: „Ta kobieta kocha życie. Tyle w niej pasji!”.
Ale… to moja Dusza jest krwista.
Ja jestem jak marmurowy posąg,
co ożywa jej miłością.
Wtedy stanowimy Jedno.
Ja budzę się do życia, ona doświadcza, czym jest śmierć.
Tyle razy to robiła, że stała się bardzo krwista.
Mieni się rubinem i purpurą
jak barwa wspaniałego wina –
idealnego, by wznieść nim toast za Życie!